6 kwietnia 2014 roku, przypadała setna rocznica śmierci Józefa Chełmońskiego. Z tej okazji udaliśmy się odwiedzić miejsca, w których malarz „Bocianów” spędził ostatnie ćwierć wieku swojego życia.
Po długim okresie spędzonym w Paryżu, odniesieniu wielu sukcesów artystycznych, Chełmoński wraca do Polski. Przez dwadzieścia pięć lat, aż do śmierci, zamieszkuje w zakupionym za pieniądze zarobione ze sprzedaży obrazów skromnym dworku w Kuklówce, opodal Grodziska Mazowieckiego.
Przed dworkiem Chełmońskiego
Ten dom stoi do dnia dzisiejszego, oddalony kilkaset metrów od asfaltowej szosy, jest obecnie w prywatnych rękach (bodaj mieszka tam aktualnie prawnuk malarza) i nie bardzo wypadało nam podejść zbyt blisko, tym bardziej, że droga gruntowa do niego prowadząca oznaczona jest tablicą, która informuje wprost, że to „własność prywatna”. Jednak celem naszym były także i inne miejsca związane z życiem Samotnika z Kuklówki, jak mówi się czasami o Chełmońskim.
Józef Chełmoński – „Autoportret”, 1902
Nieopodal tej wsi, jakieś 6 km na południe położona jest miejscowość Radziejowice. Tam znajduje się klasycystyczny pałac otoczony rozległym ogrodem. Nie miejsce tutaj na opisywanie jego burzliwej historii. Wspomnę tylko, że po zniszczeniach dokonanych w czasie II wojny światowej został odbudowany ze środków Ministerstwa Kultury i Sztuki i od 1965 roku pełni funkcję domu pracy twórczej dla artystów. Ale tak naprawdę i to nie jest najważniejsze. Chełmoński, choć niezbyt chętny do przyjmowania gości u siebie, a także odwiedzin innych, to jednak czasami bywał w radziejowickim pałacu. I dlatego wiele lat temu powstał pomysł, aby właśnie to miejsce uczynić tym, które będzie odpowiedzialnym za podtrzymywanie pamięci o wielkim artyście i pielęgnowaniu jego dorobku.
Pałac w Radziejowicach
Oddajmy więc teraz głos tym, którzy tego dzieła się podjęli. Przez piętnaście lat, z uporem tworzyliśmy w pałacu radziejowickim galerię dzieł Chełmońskiego, złożoną z depozytów przekazywanych przez Muzeum Narodowe w Warszawie, jak również wypożyczonych przez kolekcjonerów prywatnych. Radziejowicką tradycją stały się pokazy odkrytych z niepamięci dzieł wielkiego malarza. Dotychczas zorganizowaliśmy trzynaście wystaw prezentujących obrazy wcześniej nieznane polskiej publiczności. W końcu udało się stworzyć największą stałą galerię dzieł wielkiego malarza. Poświęciliśmy na jej ekspozycję wszystkie wystawowe sale radziejowickiego pałacu.
Jedna z pałacowych sal
I tak dokładnie jest. Przepięknie urządzone pałacowe pokoje, które oprócz oczywiście obrazów Józefa Chełmońskiego, czy też fotografii związanych z jego życiem, zapełnione są stylowymi meblami, czy też innymi eksponatami z epoki, zwiedza się niezwykle przyjaźnie, a każdy odwiedzający wystawę zostaje wyposażony w audioprzewodnik.
Jeden z obrazów na ekspozycji – Józef Chełmoński, „Przed karczmą”, 1877
I jeszcze jedna ważna informacja. W tym roku Dom Pracy Twórczej w Radziejowicach wydał reprint książki Pii Górskiej z 1932 roku, pt. O Chełmońskim. Wspomnienia. Autorka znała osobiście artystę więc polecać zakupu tej pozycji ludziom zainteresowanym twórczością malarza raczej nie muszę. Jedyne 25 złotych.
Popiersie artysty w parku pałacowym
Pozostaje nam jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia, już ostatnie. Miejsce wiecznego spoczynku artysty. Jak wspomniałem wyżej, malarz nie był zbyt chętny do utrzymywania kontaktów z innymi ludźmi, stąd ten przydomek, Samotnik z Kuklówki. Jednak była jedna osoba, którą obdarzył zaufaniem i przyjaźnią podczas swojego twórczego pobytu na Mazowszu. Był nim proboszcz parafii z oddalonego o kilkanaście kilometrów Ojrzanowa, ksiądz Franciszek Barnaba Pełka. Przyjaźń ta trwała aż do śmieci duchownego. Zmarł on 5 lat przed Chełmońskim. Pragnieniem artysty było spocząć obok swojego przyjaciela i spowiednika. I tak też się stało.
Grób Józefa Chełmońskiego, obok grób księdza Pełki
Obecnie, być może tak jest, cmentarz leży w granicach miejscowości Żelechów. Przy samej drodze, jedynej zresztą, jaką można dojechać z Radziejowic, po prawej stronie znajduje się ta nekropolia, obok której wybudowano duży parking. Zaraz za bramą wejściową umieszczono tablicę informacyjną, a także kamień, na którym wyryto słowa wypowiedziane przez Antoniego Sygietyńskiego: Chełmoński od razu czuł naturę i to, co ona do niego mówiła, malował. Do ostatniego miejsca spoczynku wielkiego polskiego malarza łatwo trafić. Ustawiono na cmentarzu odpowiednie znaki, a poza tym nad jego grobem dominuje wysoki, drewniany krzyż. Jak pisze Jadwiga Stępniowa w Krajobrazie z tęczą, w kwietniu 1914 roku przestało bić serce tak bardzo kochającego życie. Pochowano Chełmońskiego na wiejskim cmentarzu w Ojrzanowie. Tak sobie życzył. Cicho i skromnie.
Kamień z mottem na cmentarzu
kwiecień 2014 roku